cała prawda całą dobę

"Ten stół otacza narodowa nadzieja" - mówił Lech Wałęsa 20 lat temu. Dziś wyznaje: "Grałem w słusznej sprawie, ale nie zawsze fair. To prawda. Dlatego InfoFakty.pl to rzetelny serwis informacyjny. Przedstawiamy najnowsze fakty z kraju i świata, 24h na dobę, 365 dni w roku. Zobaczcie, kto podaje nam „całą prawdę, całą dobę”. Efekt widoczny na antenie TVN24 to codzienny wysiłek wielu setek ludzi. Za tym, co przedstawiają prezenterzy na ekranie stoi praca m.in. redaktorów, wydawców, montażystów, ekip technicznych oraz osób od makijażu. “@Cicho_Szaa @ZandbergRAZEM kiedy zmiana logo? CZY może już? Jak powiada klasyk Cała prawda, całą dobę.😡🙆🤦” We wtorek minister sprawiedliwości wyszedł do dziennikarzy, aby powiedzieć swoje zdanie na temat kolejnego ataku Komisji Europejskiej na Polskę, która grozi nam odebraniem środków unijnych i kieruje sprawę do TSUE. Będąca na miejscu stacja TVN24, przerwała w pewnym momencie konferencję. Do sprawy odniósł się wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, który skrytykował 116 111 - Bezpłatny telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, czynny całą dobę przez 7 dni w tygodniu 800 108 108 - Bezpłatny telefon wsparcia, czynny od poniedziałku do niedzieli (z wyjątkiem dni świątecznych) w godz. 14.00-20.00 121 212 - Bezpłatny telefon zaufania R zecznika Praw Dziecka dla dzieci i młodzieży, czynny całą oasis stop crying your heart out lyrics. Właśnie otrzymałem informację do mojej opaski, połączonej blututem z telefonem, że ktoś chce mi dać darmo tablet znanego chińskiego producenta. Mam tylko wejść na jakąś stronę i coś banalnego zrobić lub napisać. Zapewne też tak Państwo macie. O tym, że aby wygrać 100 tys. złotych, wystarczy się tylko esemesowo zgłosić za drobne 2,90 PLN, albo jakoś tak, nawet nie będę wspominać, bo to tak częste jak grudniowy deszcz. Od jakiegoś czasu pewna dynamicznie podbijająca rynek firma okulistyczna oferuje okulary progresywne (takie co to dla widzenia dali i bliży jednocześnie dobrze służą) za drobne 167 zł, w czym mieści się koszt oprawek. Po wizycie okazuje się, że oprawki słabo na nosie leżą, a koszt okularów, a właściwie wady wzroku, kosztuje nie mniej jak 1200 i zakres tego rodzaju obietnic, jakimi bombarduje nas świat mediów, nakazuje zweryfikować sens środków masowego przekazu szczególnie po uwzględnieniu popularnego motta jednego z nadawców „cała prawda całą dobę”. Pigułki na każdą dolegliwość pomagające w kilka minut, banki rozdające szczęście, jedzenie gwarantujące zdrowie, mazidła likwidujące każdą skazę na urodzie, …. nakazują mniemać, że mas media powstały jedynie po to, aby nas zalewać obietnicami szczęścia w każdym aspekcie naszego bytu. A jak do tego dodać nic nie kosztujące obietnice dobrobytu roztaczane przez polityków opozycji, którzy kiedy byli u władzy oferowali jedynie wicie rozumicie, i nima piniendzy, to mniemanie zamienia się w pewność, że media z istoty rzeczy kłamią. Zaś opowieść o bidaku z dalekiej Azji, który 6 nocy płynął Bugiem do wolności są już jedynie oczywistym dopełnieniem konstatacji o celu w realność świata pustych obietnic i społeczne rezonowanie medialnych idiotyzmów, stają się mentalnymi zasiekami w relacjach nie tylko politycznych, ale także towarzyskich, często rodzinnych. W zasadzie nic o czym słyszymy w mediach lub od znajomych nie da się przyjąć „na wiarę”. Bez weryfikacji nie sposób rozdzielić informacji od pseudoinformacji, a tych od dezinformacji. Ba nabieramy coraz więcej wątpliwości do wartości treści podawanych nam w książkach, także tych mających ambicje naukowe. Brednie o klimacie, wygłaszane przez rozmaite autorytety, często uchodzące za naukowe, a które należą do jaskrawych manipulacji o globalnym wręcz charakterze, podważają autorytet nauki jako całości. Ilość informacji przekracza zaś możliwość ich weryfikowania. Słowem znaleźliśmy się w informacyjnym poseł Aniśko publicznie narzekający, że zgromadzeni w ośrodku w Wędrzynie emigranci nierozumiejący ni w ząb języka polskiego, nie mogą oglądać telewizji jest smutnym dowodem na dewastację intelektualną wywołaną zaburzoną infosferą, w której brednie trudno oddzielić od prawdy. Przypadek posła, nie jest ewenementem, to także nasza, czyli powszechna dolegliwość. Każdy z nas jak poseł ma identyczny kłopot z oddzieleniem informacyjnego ziarna o informacyjnych plew. Nie śmiejmy się zatem z posła, bowiem jak w „Rewizorze” Gogola, śmiejemy się z siebie samych. A doprawdy śmiać się nie ma z Krzysztof Chmielnik Foto: Pixabay Zazwyczaj tego nie robimy, ale czasami jest tak, że trzeba koniecznie. Bo stacja TVN kolejny raz podała nieprawdziwe informacje na temat Białegostoku, choć pewnie za ten materiał ani żądania sprostowania, ani przeprosin ze strony prezydenta Białegostoku nie będzie. Bo z materiału TVN wynika, że winnym braku lotniska w Białymstoku jest rząd PiS. Cała prawda, całą dobę? Może i tak, ale w przypadku wczorajszego materiału pokazywanego w programie „Polska i świat” emitowanego na antenie stacji TVN24 pojawiły się nie tyle manipulacje, co zwykłe kłamstwa. Dziennikarz Jacek Tacik, który przygotowywał informację odnośnie poprawek do budżetu zgłaszanych przez polityków opozycji w Białymstoku zaczął od tego, że w Białymstoku nie ma lotniska. I to by było tyle prawdy, bo reszta już się nie zgadzała. „Żeby stąd latać, trzeba zainwestować. Białystok ma ambitne plany, ale jak się okazuje, nie ma pieniędzy, które mogłyby pochodzić z budżetu państwa” – takimi słowami zaczynał się materiał w programie „Polska i świat” na antenie TVN. Pokazane w tym czasie było lotnisko Krywlany, które jest uziemione od 2018 roku. Jednak nie z powodu braku pieniędzy, ale z tego powodu, że inwestycja od początku była źle zaplanowana i w zasadzie bez sensu. Bo z tego lotniska, jak pisaliśmy już wielokrotnie, a mówili o tym także specjaliści, żaden rejsowy samolot nie ma szans odlecieć, ani wylądować. Chyba, że w przyszłości awaryjnie. Prezydent Białegostoku bowiem uparł się na budowę pasa lotniczego, który jest za krótki, aby mógł służyć samolotom większym niż przewożące docelowo do 50 osób. A takich regularnych połączeń, czyli obsługiwanych samolotami do 50 osób, nie ma żadna linia na świecie. Na dodatek, pasa nie ma jak rozbudować – o czym także wielokrotnie była mowa. Warto też przypomnieć, że lotnisko Krywlany wciąż jest nieczynne, nie z powodu pieniędzy z budżetu państwa, tylko z powodu istnienia przeszkód lotniczych w postaci Lasu Solnickiego. Ostatnio Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Białymstoku nie zostawiło suchej nitki na decyzji prezydenta Tadeusza Truskolaskiego w sprawie wycinki Lasu Solnickiego i sprawa wróciła do punktu wyjścia. Bo urzędnicy nie byli w stanie ani policzyć drzew, ani oznakować tych, które muszą być wycięte, ani określić dokładniej obszaru, z którego poszczególne drzewa miałyby zostać wycięte do zera. Rząd, ani budżet państwa, nie ma z tym nic wspólnego. Bo to leży wyłącznie w kompetencjach prezydenta Białegostoku. - Zezwolono w tej decyzji na usunięcie przeszkód lotniczych, tylko nie wiadomo konkretnie jakich, a prawo tego wymaga, by określić, gdzie i jakie drzewo trzeba usunąć, a nie, że na danym terenie trzeba wyciąć np. kilkanaście tysięcy sztuk – wyjaśniał profesor Dariusz Kijowski, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białymstoku już po uchyleniu przez SKO decyzji prezydenta Białegostoku o wycince drzew w Lesie Solnickim. Inna sprawa, że na budowę paska startowego, bo to wciąż nie pas, skoro jest za krótki, pieniądze Białystok otrzymał w znacznej mierze z urzędu marszałkowskiego. Dzięki temu możliwa była budowa tej inwestycji, tyle że prawie cztery razy drożej niż w Suwałkach, gdzie powstał pas o identycznej długości i służy przedsiębiorcom. Choć też można powiedzieć, że szału nie ma. Korzysta z niego mało kto, ale Suwałki przynajmniej z racji bliskości z Litwą, liczą na to, że lotnisko lokalne w przyszłości będzie spełniać swoje zadanie. W Białymstoku jest o tyle inaczej, że tuż za naszą wschodnią granicą jest Grodno, które ma lotnisko z prawdziwego zdarzenia i to właśnie tamta infrastruktura ma większe szanse na rozwój niż ta prowizorka, która istnieje w Białymstoku. Zresztą za szybko prowizorka się nie rozwinie, ponieważ jak tylko zostanie wydana decyzja o wycince drzew, czyli usunięciu istniejących obecnie przeszkód lotniczych, prezydent Truskolaski wraz z urzędnikami dowie się, że nie ma dla tej inwestycji ważnego raportu oddziaływania na środowisko. Bo go nie ma. A trudno sobie wyobrazić, że wycięcie iluś tysięcy drzew pozostanie bez wpływu na środowisko naturalne, skoro w Lesie Solnickim prowadzona jest gospodarka leśna przez Nadleśnictwo Dojlidy, jak też żyją różnego rodzaju gatunki roślin i zwierząt. O czym jeszcze nie powiedział reporter stacji TVN? O tym, że pieniądze na lotnisko były i to duże. Miliony złotych były w budżecie województwa podlaskiego, za które to miliony ówczesny marszałek województwa podlaskiego z Platformy Obywatelskiej nie potrafił przez prawie dwie kadencje wybudować lotniska regionalnego. Na dodatek ten były marszałek nazywa się Jarosław Dworzański i był nawet doradcą prezydenta Białegostoku po tym, gdy mieszkańcy w wyborach powiedzieli mu, żeby dał sobie już spokój z tym marszałkowaniem. A to pierwszy i główny winowajca braku lotniska w województwie podlaskim, który miał pieniądze, miał raport środowiskowy i miał wszelkie narzędzia, włącznie z rządem wówczas Platformy Obywatelskiej, aby takie lotnisko wybudować. Tego nie zrobił, a jakby tego było mało, obecnie mieszkańcy regionu muszą wypłacać ze swoich podatków odszkodowania podmiotom gospodarczym, które były zaangażowane w przygotowanie inwestycji lotniczej, która nie powstała. I na pewno nie z powodu winy obecnego rządu PiS, tylko nieudolności poprzedniego marszałka Dworzańskiego, a teraz jeszcze i prezydenta Białegostoku, który nie potrafił należycie przygotować inwestycji lotniczej na Krywlanach. Reporter TVN nie zadał sobie trudu, aby zweryfikować tego rodzaju informacje, które można zweryfikować w kilka minut, ale najwyraźniej tak przedstawiony problem, że w naszym regionie nie ma lotniska z winy rządu PiS, pasowało mu do narracji uskutecznianej przez stację od wielu lat. I było przy okazji doskonałym podprowadzeniem pod wypowiedź posła Platformy Obywatelskiej, który mówił o tym, jak to rząd źle dzieli pieniądze. I tak oto wygląda prawda czasu, która się ma nijak do „prawdy” ekranu TVN, ale za to o której dowiedzieli się mieszkańcy pozostałych części Polski. A, że w przypadku tej prawdy ekranu jest to g…o prawda, to pewnie tylko drobny szczegół. Skoro przekaz musi być taki, że lotniska nie ma z winy rządu PiS, to taki przekaz idzie w świat. Tyle, że nie świadczy to o rządzie PiS, a świadczy o stacji i jej dziennikarzach, że wypuszczają kłamliwe i zmanipulowane treści. (Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Cała g…o prawda całą dobę. Przekaz wciąż bez zmian. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś". Efekt widoczny na antenie TVN24 to codzienny wysiłek wielu setek ludzi. Za tym, co przedstawiają prezenterzy na ekranie stoi praca redaktorów, wydawców, montażystów, ekip technicznych oraz osób od makijażu. Zespół stacji tworzą także korespondenci zagraniczni i oddziały lokalne w całej Siłą TVN24 są ludzie, którzy zostawiają tutaj dużo serca - mówi Michał Samul, redaktor naczelny Nie znam żadnej innej osoby, oprócz kilkunastu osób tutaj, która pracowałaby 20 lat w jednej firmie. To się po prostu w dzisiejszych czasach nie zdarza w naszej branży - zauważa Anita Werner, dziennikarka Faktów TVN i Kiedy coś późno w nocy się dzieje ważnego, nie trzeba do nich dzwonić - oni po prostu przyjeżdżają i pracują. I to jest niesamowite - dodaje Brygida Grysiak-Ciesiołkiewicz, zastępczyni redaktora naczelnego TVN24Wszystko zaczęło się 9 sierpnia 2001 roku od niedużego studia. Pierwszy serwis, który pojawił się na antenie TVN24 przedstawiła Anita Werner. - Wtedy nie przypuszczałam, jak dla mnie osobiście to będzie ważny moment i, że w tamtej chwili zaczynała się moja wielka zawodowa przygoda - opowiada Anita Na początku to wszystko było takie dosyć siermiężno-ludyczne. (…) W tej pracy nauczyłem się, że nie zawsze wypada zakładać t-shirt, tylko trzeba mieć i koszulę, i marynarkę. No i że nawet buty mają duże znaczenie - wspomina Tomasz Sianecki, dziennikarz momentyPracownicy redakcji mówią jednak, że na przełomie 20 lat jest kilka takich, które wybijają się w pamięci. - Każdy dzień jest przełomowy w takiej telewizji jak TVN24. Natomiast wydaje mi się, że nie ma TVN24 bez relacji z tragedii 11 września - uważa Michał przełomowe to zarówno wielkie zbiorowe tragedie i wydarzenia mające wpływ na wszystkich, jak i te mniejsze, które także potrafią pozostawić głęboki Jak myślę o moim najtrudniejszym doświadczeniu, to oczywiście są to katastrofa smoleńska oraz choroba i śmierć Jana Pawła II - mówi Brygida Ale pamiętam też, że jako jeszcze bardzo młoda reporterka pojechałam w 2002 roku relacjonować wypadek autokaru na Węgrzech, w którym zginęło wtedy 20 osób. Pamiętam, że widziałam wtedy tych, którzy zostali, pamiętam dziewczynkę, która nie wiedziała jeszcze, że jej rodzice nie żyją. A ja muszę o tym wszystkim opowiadać. Myślę, że to był początek mojego lepszego rozumienia tego zawodu i oswajania się z tym, że tak już będzie - czym polega odwaga?Reporterzy TVN24 relacjonują bieżące wydarzenia i wyruszają nawet w najdalsze zakątki świata, aby z bliska spojrzeć na ludzkie dramaty. Nieustannie poszukują też tematów, które są ukrywane przed opinią ich pracy są doceniane nie tylko przez widzów. Stacja i jej dziennikarze są laureatami wielu prestiżowych Ta odwaga polega na tym, żeby mówić czasem o tym, co jest niewygodne dla wszystkich - od polityków po bogaczy, którzy robią jakieś nielegalne biznesy - mówi Wojciech Bojanowski, dziennikarz i szef Zespołu ds. Zadań Specjalnych dziennikarka TVN24 Marta Warchoł opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia, na których całuje się ze swoją dziewczyną. Wielu obserwujących uznało to bardzo odważny Wiele razy, czy to w TVN24, czy to TVN, powstawały materiały o dzielnych prokuratorach, sędziach, aktywistach, lekarzach - to są ludzie odważni. A ja, patrząc na nich i biorąc z nich przykład, wiem, że nie można dać się wsadzić w ramy i żyć pod czyjeś dyktando, tylko dlatego, że ktoś wyobraził sobie coś zupełnie innego - mówi Marta Warchoł.„Różnorodność w TVN24 jest wielką siłą”- Ja nie ukrywam, że jestem wierzący i to nie ma żadnego znaczenia w mojej pracy, bo każdy ma swoją drogę. Być może są tematy, na które możemy dyskutować lub być może nasze zdanie na jakiś temat się różni - mówi Piotr Zworski, wydawca że jego osobista historia jest bardzo trudna: przez wiele lat razem z żoną wychowywali niepełnosprawną córkę, która w wieku 12 lat zmarła. - Piękne było to, że w tym trudnym momencie nie byłem sam. Byli przy mnie ludzie, którzy tutaj ze mną pracują. I to dawało się - przyznaje Jesteśmy szalenie różnorodni i najlepszym dowodem na to są skrajnie opinie, które pojawiają się z różnych stron. Ja przez wszystkie te lata byłam dla jednym zbyt konserwatywna ze względu na moje przywiązanie do kościoła katolickiego, a dla innych byłam zbyt liberalna. Ja co do zasady nie szufladkuje ludzi, bo uważam, że to jest droga donikąd - mówi Brygida Różnorodność w TVN24 jest wielką siłą - Bezkompromisowo stoimy za wartościami dziennikarskimi. Nie ma historii, które opowiadalibyśmy jednostronnie, nie ma debaty, do której nie zaprosilibyśmy dwóch stron. Staramy się, żeby nasza praca była wykonywana uczciwie i nie ma nikogo, kto mógłby nam narzucić jakąś agendę: decydować o tym, co i w jaki sposób pokazujemy - mówi Michał na żywoPiotr Marciniak jest w stacji TVN24 od początku. - Nigdy nie bałem się siadać przed kamerą i nadal się nie boję. Zawsze był entuzjazm, zawsze była adrenalina, zawsze był power, więc po tym względem też nic się nie zmieniło - mówi Piotr Marciniak, dziennikarz Faktów TVN i TVN24. I dodaje: - My się tutaj śmiejemy co chwilę, czasem z naszych przejęzyczeń, ale dzięki temu widzowie wiedzą, że to jest telewizja na program jest pieczołowicie przygotowywany przez zespół pracujących nad nim osób. Ale TVN24 to stacja nadająca żywo, więc wszyscy muszą być jednak gotowi na nagłą zmianę i reagowanie na to, co aktualnie dzieje się na Ja akurat bardzo lubię takie specjalne wydania, które zaczynają się od jednego zdania, a potem masz przed sobą godzinę albo nawet parę godzin programu. Nie żeby codziennie, bo nie dałbym rady, ale od czasu do czasu to jest fajny sport - śmieje się Piotr Jacoń, dziennikarz TVN24.„Próbuje nam się podciąć na chwilę skrzydła”Od kilku miesięcy emocje wywołuje zamieszanie związane z nieprzedłużaniem koncesji Wszyscy odczuwany związane z tym niepokoje i trosk, ale mimo wszystko mamy w sobie spokój i przekonanie, że robimy rzeczy dobre, słuszne i jesteśmy po jasnej stronie mocy - podkreśla redaktor naczelny Michał Samul. I dodaje: - Stworzyliśmy stację, która ma dziś niesamowitą pozycję i w tych trudnych momentach, nawet w tych momentach napięcia co do przyszłości naszej koncesji, widać, jak jesteśmy ważni dla tak wielu Jesteśmy zespołem składającym się z tak bardzo twórczych osób, którym na moment próbuje się podciąć skrzydła. Ale to jest tylko moment i tylko podciąć - uważa Brygida Grysiak-Ciesiołkiewicz.

cała prawda całą dobę